„Zdrowy człowiek, zdrowe środowisko” – to powiedzenie, przytaczane często, przekazuje ważną informację: nasze własne zdrowie i stan planety, na której żyjemy, są ze sobą nierozerwalnie związane. Tak jak człowiek, musi cieszyć się dobrym zdrowiem, by mógł długo żyć, tak i Ziemia musi być „zdrowa”, aby mogły na niej przetrwać różne formy życia, w tym i ludzie. Obecnie przyczyniamy się do niszczenia środowiska, a co za tym idzie szkodzimy samym sobie. Ten proces koniecznie trzeba odwrócić – zacznijmy uzdrawiać samych siebie, a po pewnym czasie uzdrowimy całą planetę. Dopóki nie znajdziemy sposobu na poprawę własnego samopoczucia, dopóty nie będziemy w stanie zapobiec coraz większym zniszczeniom. Niestety, środowisko wewnątrz naszych domów jest zatruwane, co prowadzi do „syndromu chorego budownictwa”. Te „chore” domy mają tak duży udział w złym stanie naszej planety, że powinniśmy zdobyć się na odwagę i przyznać wreszcie rację stwierdzeniu: „zdrowy człowiek, zdrowy dom, zdrowa planeta”.

Wszystkim zależy na własnym domu – nie szczędzimy wysiłku, czasu i pieniędzy, aby mieszkać ładniej i wygodniej. Dla większości z nas dom jest największą inwestycją w życiu; to przedsięwzięcie, zajmujące nieraz wiele lat, powinno być dla nas źródłem satysfakcji. Szokować więc musi fakt, że współczesny dom zatruwa powietrze, którym oddychamy i zanieczyszcza wodę, którą pijemy; w dodatku najczęściej nie jesteśmy tego świadomi. Co więcej, „dom” nie kończy się u drzwi frontowych; jego wpływ rozciąga się na otaczające środowisko i sam podlega wpływom tego środowiska. Gdybyśmy zaczęli dbać o środowisko, tak jak dbamy o własny dom – byłby to rzeczywiście pierwszy krok w kierunku koniecznych zmian.