Porównanie sprawności systemów.
Porównanie dotyczy pomp ciepła o identycznych mocach grzewczych, ale pracujących w różnych systemach pozyskiwania ciepła. Efektywność pracy systemu (COP) jest liczona jako stosunek oddanej energii grzewczej (kolor jasny), do zużytej energii elektrycznej (kolor ciemny)
Niezależnie od tego, czy źródłem ciepła będzie kolektor gruntowy czy też studnia, zawsze ważną sprawą jest, czy w danej lokalizacji pod ziemią znajduje się woda, która jest najlepszym nośnikiem energii cieplnej. Tu przestrzegałbym przed nadmierną wiarą w działania radiestetów (czyli różdżkarzy). Nie ma żadnych dowodów na to, że za pomocą różdżki można dokładnie wyznaczyć przebieg cieków wodnych. To, że różdżkarze mają tak wysoki współczynnik trafień przypisać należy temu, że pod powierzchnią ziemi woda jest prawie wszędzie, jak nie na tej, to innej głębokości. Nawet najbardziej wzięci różdżkarze przyznają się do tego, że czasem nie trafiają, co nie powinno dziwić ponieważ jak wcześniej powiedziano woda nie jest wszędzie tylko „prawie wszędzie”.
W teorii, pobieranie ciepła z wód gruntowych za pomocą studni jest rozwiązaniem o najwyższej efektywności. W praktyce natomiast jest z tym bardzo różnie. Niezależnie od kłopotów związanych z zanieczyszczeniami i zmianami wydajności studni, można uzyskać mimo wszystko efektywność nie większą niż ma kolektor gruntowy. Dzieje się tak, ponieważ w rozważaniach teoretycznych pomija się na ogół zużycie energii elektrycznej potrzebnej do napędu pompy głębinowej. W zależności od głębokości studni i związanej z nią wymaganą wysokością podnoszenia, moc pompy łatwo może przekroczyć 1 kW.
Szczególnie w przypadku pomp ciepła małej mocy może dojść do sytuacji, w której ilość energii elektrycznej potrzebnej do napędu pompy głębinowej będzie zbliżona do ilości energii zużywanej przez sprężarkę pompy ciepła. Wtedy współczynnik COP nie będzie na „prospektowym” poziomie 5, a osiągnie zaledwie 2,5.
Na szczęście jednak niedocenianie roli źródła ciepła i błędy projektowe kolektora gruntowego idą najczęściej w parze z przecenianiem wymagań energetycznych budynku. W efekcie niewydajna instalacja radzi jakoś sobie z zaspokajaniem potrzeb, które są przeważnie niższe niż zakładane. Ale opłacane jest to wszystko wyższymi kosztami inwestycyjnymi i droższą eksploatacją.