Tradycja zachodnia

Na początku XX wieku modernistyczna grupa młodych architektów pozostawała pod silnym wpływem wieku pary i żelaza. Za cel stawiali sobie zniszczenie starego porządku architektonicznego i zastąpienie go nowym, śmiałym stylem międzynarodowym. Walter Gropius, Le Corbusier, Ludwig Mies van der Rohe byli nowymi bożyszczami, którzy dyktowali kierunki w architekturze. To oni właśnie przyczynili się do całkowitej zmiany dawniej obowiązującego stylu. Pojawiły się nowe pojęcia i nowe architektoniczne formy – płaskie dachy, gładkie powierzchnie, białe kubistyczne kształty oraz nowe materiały – beton, stal i szkło. Elementy te zaczęły być powszechnie i często ślepo stosowane, bez uwzględnienia warunków klimatycznych. Dawniej domy stanowiły naturalny element krajobrazu, teraz – jak maszyny – zostały wsparte na stalowych kolumnach. Nie sposób jednak pominąć i pozytywnych aspektów nowo obowiązującego stylu. Czyste, jasne przestronne pomieszczenia, słoneczne obszerne tarasy przywodzące na myśl pokłady statków, solaria, sale ćwiczeń – wszystko bardzo, bardzo dobrze przemyślane.

Po drugiej wojnie światowej właśnie ten międzynarodowy styl zaczął dominować w miastach, gdzie bloki-wieżowce wyparły niską zabudowę ulic. Taka zabudowa staje się jednak coraz mniej popularna w wielu krajach. Zaczyna się nawet rozbierać ogromne bloki.

Poszczególne kierunki architektoniczne ścierają się ze sobą – post moderniści, neoklasycyści i neowernakularzyści prezentują odmienne wizje architektoniczne.

Kiedy mówimy o domach przyjaznych ludziom i środowisku, nie sposób nie wspomnieć Franka Lloyda Wrighta, amerykańskiego architekta, który pragnął, aby domy podobnie jak drzewa „rosły z ziemi ku słońcu”. W swej wizji chciał stworzyć coś więcej niż tylko dom proekologiczny.

Pragnął, aby miejsce, w którym przyszło nam żyć, stanowiło integralną część całego ogromnego i precyzyjnie działającego organizmu, jakim jest otaczająca nas przyroda.

W książce The Natural House, 1954 (Naturalny dom) – do której nawiązuje niniejsza publikacja – Frank Lloyd Wright wykazywał, jak istotna jest owa wewnętrzna i zewnętrzna integracja, próbą całkowitego zespolenia się z przyrodą i wszechświatem.

Współczesna architektura, odrywając się od korzeni tradycyjnego budownictwa, straciła bardzo wiele – nowe domy nie dają nam poczucia prywatności, nie odzwierciedlają lokalnych warunków, nie są dostosowane do panującego klimatu. A bez tego nie można zdrowo i spokojnie żyć. Dlatego właśnie sposób, w jaki budował Frank Lloyd Wright, a nie Le Corbusier, powinien służyć nam za wzór. Na szczęście coraz więcej osób zdaje się dzisiaj podzielać tę opinię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *